Między Dniem, a Nocą.
Tereny => Las => Wątek zaczęty przez: Delliora w Lipiec 06, 2013, 19:11:48
-
Głęboko w lesie płynie sobie strumyczek. Nie jest nadzwyczajny. Gdzieś, w połowie swojej drogi zmienia się z mały wodospadzik. Można z niego pić. Woda jest zawsze zimna i orzeźwiająca.
-
Wszedł cicho i rozejrzał się.
-
Weszłam i spostrzegłam basiora. Stanęłam kilka metrów od niego.
-
spojrzał na waderę zimnym wzrokiem następnie usiadł w cieniu wielkiego drzewa.
-
Zmierzyłam wzrokiem basiora. Położyłam się w cieniu pobliskiego drzewa, całkowicie ignorując basiora.
-
zmieniał się w demona.ukrył się w cieniu by nikomu nie zrobić krzywdy.
-
Zmieniłam się w czarną waderę z skrzydłami.
-
badawczo obserwował czarną waderę swoimi czerwonymi ślepiami.
-
Zmienił się w wilka.Po chwili zauważył wielkiego dzika.Chciał go upolować.Postanowił zajść go od tyłu.kiedy był za dzikiem,szybko zaatakował go.Dzik był stary ,więc szybko się poddał.Przywlókł go pod te same drzewo co siedział.
-
-Czy coś nie tak?-zapytałam, widząc bbadawcze spojrzenie basiora. Zmierzyłam go swoimi miodowymi ślepiami.
-
-A co miało by być nie tak...-oznajmił śmiało.oderwał udo -proszę-podszedł do wadery i niepewnie rzucił jej udo.
-
Skinęłam mu łbem, w podziękowaniu. Zjadłam kawałek mięsa.
-
-Diamond jestem...a ty?-spytał nieśmiało
-
-Tiara.
-
-miło mi...skąd pochodzisz?-podszedł do wadery pewnie i usiadł kilka kroków od niej.
-
-W sumie to znikąd. Prawie całe moje życie to wędrówka
-
-ja podobno z zimnych krajów...masz rodzinę?
-
-Kiedyś miałam. Tata gdzieś zniknął, mamę zabili kłusownicy. A siostra... Z siostrą długo się nie widziałam.
-
-ja miałem...jak się tylko urodziłem.Porzucili mnie rodzice i oddali do watahy gdzie nie było litości.Wyhowała mnie przyroda-poleciała mu jedna łza.
-
-Mój ojciec był przywódcą watahy, przez moją matkę, siostrę i mnie, stracił przywództwo. Nas wywalili z watahy, potem matkę zabili, siostra znikła i od tamtej pory żyje samotnie.-odpowiedziałam swoją historię w skrócie, niewzruszenie.
-
otarł szybko łzę.
-miałaś kiedyś partnera?
-
-Nie.-odrzekłam kategorycznie.
_____________
Muszę iść na 20-30 minut
-
-nic nie sugeruje...tak tylko się zapytałem-powiedział z lekkomyślnością.
--------------
okay
-
Skinęłam głową i weszłam do jeziora przy wodospadzie.
-
Patrzył na Tiarę.Zauwarzył wielkiego niedźwiedzia.
-nie ruszaj się-powiedział spokojnie do Tiary
-
skrył się w cieniu.podszedł cicho do niedżwiedzia.
-
Otoczył go kulą z ognia i wypędził.Jednak czuł że niedźwieź wróci.
-
Obróciłam się i zauważyłam jedynie niedźwiedzia w kuli ognia.
-
Zaczęłam się bawić prądem. Stworzyłam niewielką kulę prądu.
-
-w dawnej watahie by juz go zabili...-powiedzial ze złością
-
-Jak wróci, zostaw go mnie. Będzie pieczone mięso.-powiedziałam, wpatrując się w kule prądu, która na zmianę była w górze i w dole.
-
-jak by coś to nie będe cię ratował-powiedział z zartem-ale mogę ci pomóc...
-
-Uwierz mi, dam radę.-powiedziałam z lekceważeniem. Skupiłam wzrok na basiorze i za pomocą mocy podniosłam go w górę. Zawisł w powietrzu na kilka sekund i odstawiłam go na ziemię. Oczywiście, przez cały czas byłam niewidzialna. Potem zmieniłam się w lwa, a wokół mnie pojawiła się obręcz z ognia. Z wodospadu zboczyła woda, a powietrze zaczęło mocniej wiać. Po za tym przez cały czas w górze latała wielka kula z prądu. Z ziemi zaczęła wyrastać winorośl, która zaczęła obkrążać i związywać basiora.
*Czy nadal sądzisz, że nie dam sobie rady z jakimś tam niedźwiedziem?*-wysłałam myśl do basiora.
-
-Co ty robisz-Wytworzył pole siłowe z ognia ktore wybuchło i wszystkie drzewa w okół niego były nagie.
usłyszał myśl
*nie lubię zabijać zwierząt.Nic mi nie zrobiły więc ja tez ich nie krzywdzę*
-
*Po prostu ci pokazuję, że sama potrafię dać sobie radę.*-wysłałam myśl do basiora, zmieniając się w siebie. Winorośl znikła, tak samo jak wszystkie inne efekty.
-
*nie musisz się popisywać przedemną*-pomyślał ponieważ NIE UMIE WYSYŁAĆ MYŚLI
-O kurr...Co ja zrobiłem-złapał sie za głowe i popaczał na nagie drzewa.
-
-Zaraz coś na to zaradzę.-powiedziałam i spojrzałam na nagie drzewa. Po chwili na gołych gałęziach zaczęły wyrastać zielone liście.
-
*przeciesz nie urzyac mocy w lesie!*-pomyślał i wbijał sb tą myśl do głowy.
-
Położyłam się, wpatrując w wodospad.
-
Chwycił liść w swoje łapy i sprawił że lisc spalił się.położył liść na wodę.Liść nadal się palil mimo że woda gasiła ogień.
-
Spojrzałam na liść. Wokół niego pojawiła się bańka z wody.
-
Odwrócił się w stronę wadery ,tak że ona nie widziała że się jej przygląda.
-
Sprawiłam, że bańka uniosła płonący liść w górę. Dało o niesamowity efekt.
-
-ładny lampion...-powiedzial zartobliwie.Wstał i wskoczyl jednym susem do malego jeziorka przy wodospadzie.
-
Przeniosłam lampion nad ziemię. Z ziemi wyrosła podstawka, z idealnie uformowanym miejscem na kulę. Nasz lampion tam włożyłam.
-Proszę, lampion.-powiedziałam z uśmiechem.
-
Wynurzył się
-Piękny.Tylko gdzie go postawić...
-
-Poczekaj...-podstawka z lampionem "wyszła" z ziemi i przeniosła się nade mnie i Diamonda. Wiatr wokół niego się wzmógł, dzięki czemu utrzymał się w powietrzu.
-
-Może wypalę dziurę w drzewie i tam włożymy lampion...będzie tam całą wieczność...
-
-Spróbuj.
-
Podszedł do drzewa.Rozgrzał łapy do czerwoności i dotkną drzewa.Potrzymal chwilę .Nagle w drzewie pojawiła się wypalona łapa.zaczą formować na oko dziurę.Po długich minutach męczącej pracy dziura zrobiona na oko była gotowa
-podaj mi lampion-powiedzial do Tiary
-
Wyjęłam lampion z podstawka. Wiatr się uspokoił, a podstawka zniknęła gdzieś w ziemi. Lampion powędrował do dziury.
-
popatrzyłem nw końcowy wynik.
-Piękne co/-powiedział nie okazując szczęścia
-
-Tak, jest piękne.-powiedziałam, spoglądając na dzieło.
-
Westhną.Usiadł koło jeziorka.Spuścił nisko glowę.
-
-Coś się stało?-spytałam, patrząc na basiora.
-
-nie nic się nie stało...-powiedział obojętnie *a może i stało...*-pomyślał
-
*Chyba zapomniałeś, że ja słyszę twoje myśli*-wysłałam mu myśl.
-
Popatrzył na nią zimnym wzrokiem.
*wież co ten wzrok oznacza* pomyślał
-
*Wiem, nie raz go w życiu widziałam*-odparłam mu w myśli. Jego wzrokiem się nie przejęłam.
-
-to dobrze...jeśli chcesz...albo nie...nie będe ci mówił
-
-Tak?-spytałam wprost.
-
-nie...moze później
-
-Jak chcesz.-powiedziałam i wskoczyłam do wody.
-
spuścił wzrok na swoje odbicie.Drapną je jakby sam chciał się zadrapać.
-
Wyszłam z wody i położyłam się przy brzegu.
-
-tchórz...-powiedział sam do siebie
-
Spojrzałam pytająco na basiora.
-
Zauważył że wadera patrzy się na mnie.
-Coś nie tak?
-
-Dlaczego tchórz?
-
-nie zrozumiesz...
-
Z gorąca weszłam do wody.
-
Przyglądał się lampionie w drzewie z uśmiechem
-
Zaczęłam zmieniać układ fal, co dało efekt obrazka wodnego.
-
-lubisz wodę?
-
-Lubię ogólnie żywioły i zabawy nimi. Lubię je łączyć, by dać piękną całość, współgrającą z sobą.
-
-ah tak?ja nie...wolę ogień
-
-Łączenie ich daje ładny efekt. Na przykład.-powiedziałam. Wiatr zaczął się wzmagać, tylko przy powierzchni wody. Woda zaczęła się podnosić, tworząc postać diabła. Wokół wszystkiego powstał okrąg z ognia. Koniec ogona i trójzębu były z prądu.
-
Uśmiechną się
-ja lubię tak...-zioną ogniem na jeziorko przy wodospadze.
-
Uśmiechnęłam się. Cała rzeźba wodna opadła.
-Ale gorąco...-mruknęłam. Postarałam się o lekką, chłodną bryzę.
-
popatrzył jej prosto w oczy.